Dziś w typowym amerykańskim domu jest więcej odbiorników telewizyjnych niż mieszka w nim ludzi. Ta informacja dla niektórych będzie powodem do zazdrości, inni załamią ręce. A tak wynika z badań firmy Nielsen Media Research. Oszacowała ona, że przeciętne gospodarstwo domowe w USA posiada na wyposażeniu średnio 2,73 telewizora, a zamieszkuje je tylko 2,55 osoby. Autorów badania to nie dziwi.
Odbiorniki telewizyjne są w USA wszędzie – w autobusach, na ruchomych schodach, w poczekalniach lotniskowych, a dzięki rozwojowi techniki płaskie ekrany stały się tak popularne, że łatwo je zainstalować praktycznie w każdym miejscu. Dzisiaj Amerykanie chcą mieć w domu stały dostęp do telewizji. Dlatego połowa amerykańskich domów ma co najmniej trzy odbiorniki TV, a tylko 19% jeden. Sami Amerykanie zresztą bardzo ciekawie wyjaśniają ten fenomen.
Nie wszystkich cieszy fakt, że Polska staje się potęgą w produkcji telewizorów
– W naszym domu nikt nie siedzi spokojnie w jednym miejscu dłużej niż kilka sekund. Telewizję oglądamy, przechodząc z pokoju do pokoju czy podczas sprzątania – tak Teresa Leon tłumaczyła CNN powód posiadania siedmiu telewizorów. Z mężem i czteroletnimi bliźniakami mieszka pod Nowym Jorkiem, a odbiorniki TV ma w dwóch sypialniach, pokojach dzieci, salonie, kuchni i bawialni. Państwo Leon niebawem zamierzają zainstalować w domu kolejny telewizor.
Przeciętny Amerykanin na oglądanie telewizji przeznacza dziennie 4 godziny i 35 minut. Najciekawsze, że największe stacje telewizyjne odnotowują spadek oglądalności. To skutek tego, że widzowie mają coraz większy wybór kanałów.
Jest jednak duża szansa, że niedługo dogonimy na tym polu Amerykę. Stajemy się bowiem potęgą w produkcji telewizorów. Poinformowały o tym ostatnio z dumą media przy okazji ogłoszenia, że firma Funai Electric zainwestuje 17,4 mln euro w budowę wytwórni sprzętu RTV w Nowej Soli. Rzeczywiście, w ciągu ostatnich kilku miesięcy polski rząd podpisał wiele umów z zagranicznymi inwestorami, którzy chcą produkować w Polsce telewizory. I okazało się, że Polska wyrasta na lidera produkcji telewizorów w Europie. Z analiz wynika, że w najbliższych latach dzięki inwestycjom zagranicznym zdominuje europejski rynek. W 2010 r. zostanie w Polsce wyprodukowanych 38 mln telewizorów. Szacuje się, że w tym czasie Europejczycy kupią 49 mln sztuk odbiorników. Zapotrzebowanie europejskiego rynku w 77% będzie pokryte przez telewizory wyprodukowane w Polsce.
W produkcję telewizorów LCD w naszym kraju zainwestowały już takie światowe koncerny, jak LG Philips, Toshiba, Orion i Sharp. Z firmą Funai przedsiębiorstwa te stworzą ponad 8 tys. nowych miejsc pracy. Łączną kwotę ich inwestycji w Polsce szacuje się na 2,73 mld zł. Rząd zaciera z zadowolenia ręce, a Polacy zaczynają masowo wymieniać w swych domach telewizory. Nikt już bowiem nie chce mieć starego kineskopowego odbiornika, woli płaski telewizor plazmowy lub LCD. Przedstawiciele wielkich sieci handlujących sprzętem RTV, np. Media Markt, twierdzą, że w tym roku 90% sprzedawanych przez nich telewizorów to LCD lub plazmowe.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, można się więc spodziewać, że dla wielu osób będzie to okazja do zakupu nowego, nowoczesnego, płaskiego telewizora. Nie ma przecież nic przyjemniejszego, niż spędzić święta przed ekranem. A nowy model znacznie zwiększy te miłe doznania.
Na razie więc jesteśmy na etapie wymiany sprzętu. Zapewnie niebawem pojawi się pokusa, aby mieć telewizor w każdym kącie. Ostatecznie nowe odbiorniki zajmują znacznie mniej miejsca niż tradycyjne kineskopowe. W zasadzie tylko starsze osoby, które lubią np. postawić na telewizorze paprotkę, mogą mieć dobry argument do pozostawienia w domu starego, wysłużonego sprzętu. Tymczasem zaniepokojeni demografowie coraz głośniej alarmują, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Tym łatwiej będzie nam osiągnąć amerykański standard i chwalić się, że w statystycznym polskim domu jest więcej odbiorników TV niż mieszkańców.
Nie wszyscy będą z tego zadowoleni. Słuszne powody do zmartwienia mają demografowie, bo im więcej czasu poświęca się na oglądanie telewizji, tym mniejsza jest szansa na poprawę wskaźnika przyrostu naturalnego.