Słodka czy gorzka zależność?

Czy można sobie wyobrazić życie i pracę bez komputera czy Internetu?

Nowe techniki uzależniają coraz bardziej. Nie każdy jednak czuje się zaniepokojony, gdy rano natychmiast po przebudzeniu, podchodzi do komputera i sprawdza skrzynkę e-mailową. A może już wtedy powinno się zapalić światełko ostrzegawcze, że to typowy objaw uzależnienia od poczty elektronicznej lub Internetu. Z badań firmy Symantec wynika, że tak właśnie postępuje 34% mieszkańców Europy. Z kolei dla 30% zajrzenie do skrzynki e-mailowej to ostatnia czynność w ciągu dnia, zanim udadzą się na spoczynek.

Autorzy badania nie mają wątpliwości – jesteśmy coraz bardziej uzależnieni od Internetu i poczty elektronicznej. I jesteśmy tego świadomi, bo aż 75% ankietowanych mieszkańców Europy przyznaje się do tego. W Polsce mówi o tym otwarcie 56% respondentów. Co prawda Symantec przeprowadził badanie wśród 1,7 tys. pracowników dużych firm, dla których Internet to podstawowe narzędzie pracy i bez niego trudno sobie wyobrazić prowadzenie działalności. Przyznają, że obsługa e-maili zajmuje im coraz więcej czasu. Ponad połowa twierdzi, że na czytanie, odpowiadanie i pisanie nowych e-maili przeznacza co najmniej dwie godziny w ciągu dnia pracy. Jednak aż 15% poświęca na tę czynność 4 godziny, czyli teoretycznie połowę swego dnia pracy. I na tym wcale się nie kończy. Większość (aż 72%) sprawdza swoją skrzynkę odbiorczą również poza biurem i po godzinach pracy.

Dla autorów badania wyniki te okazują się na tyle niepokojące,

że zalecają pracodawcom, aby zachęcali swych pracowników do prowadzenia rozmów z kolegami i klientami zamiast wysyłać wiadomości pocztą elektroniczną. Jak trudno żyć bez ulubionych gadżetów, mogli doświadczyć niedawno Amerykanie w związku ze sprawą BlackBerry. Problem w pewnym momencie stał się tak poważny, że zaniepokoił nawet amerykański Departament Sprawiedliwości. A powodem były kłopoty kanadyjskiej firmy Research in Motion (RIM), która w 1999 r. wprowadziła na rynek rozwiązanie o nazwie BlackBerry. Co to jest? Technika, dzięki której użytkownicy urządzeń mobilnych – telefonów i palmtopów – mogą na bieżąco odbierać i wysyłać e-maile. BlackBerry umożliwia również odczytywanie w komórce (z odpowiednio dużą pamięcią) dokumentów i plików graficznych, wysłanych jako załączniki.

Rozwiązanie to zrobiło furorę. RIM sprzedaje operatorom

mobilnym własne urządzenia pod marką BlackBerry oraz licencje na tę technologię i urządzenia.

BlackBerry stało się jednym z najważniejszych narzędzi dla wielu amerykańskich korporacji i urzędów. I pojawił się problem. RIM od 2001 r. odpierał w sądach oskarżenia firmy NTP, której patenty miałby jakoby naruszyć, tworząc BlackBerry. I w pewnym momencie pojawiła się realna groźba, że amerykański sąd przychyli się do zarzutów NTP, co użytkownikom BlackBerry groziło odłączeniem usługi. A to mogła być prawdziwa katastrofa, bo w ten sposób zostałaby sparaliżowana praca tysięcy amerykańskich urzędników. Ale nie tylko ich.

Liczba potencjalnych poszkodowanych, czyli użytkowników tej techniki w USA, szacowana jest na ponad 3 mln. Z urządzeń wykorzystujących tę technikę wysyłają oni każdego dnia setki milionów wiadomości. Dla wielu pracowników to nie tylko podręczna poczta, ale prawdziwe mobilne biuro. Tysiące osób mogły stracić dostęp do danych, które mają decydujące znaczenie dla ich działalności biznesowej. To przyniosłoby realne straty finansowe.

Na szczęście katastrofa została zażegnana. RIM i NTP zawarły ugodę, w ramach której pierwsza z wymienionych firm zapłacić ma 612,5 mln USD drugiej. W ten sposób spór sądowy o naruszenie praw patentowych został zakończony, a użytkownicy BlackBerry mogli odetchnąć z ulgą.

Cóż, możemy z politowaniem kiwać głową, uważając, że nas takie problemy nie dotyczą. Bo BlackBerry jest jeszcze w Polsce mało znane, a Internetu używamy tylko wtedy, kiedy naprawdę musimy (przynajmniej tak nam się wydaje). Czy jednak możemy sobie wyobrazić życie i pracę bez komputera, komórki, Internetu? Chcemy czy nie, jesteśmy uzależnieni od nowych technologii. Tylko do jakiego stopnia?

Marek Jaślan jest dziennikarzem specjalizującym sie w tematyce ekonomicznej i komputerowej