Różna może być motywacja do pracy. Jak wiadomo z historii, do pewnego momentu bardzo skuteczna bywa motywacja negatywna (lekko – „Co by tu robić, żeby nic nie robić” i mocniej – zwyczajny biologiczny strach). Wystarczy porównać samoloty z 1939 i z 1945 r. – tak ogromny postęp w sześć lat był możliwy tylko pod silną presją. W 12 lat po wojnie Rosjanie wystrzelili w kosmos pierwszego satelitę… Ta silnie negatywna presja, najpierw realnej, a później potencjalnej wojny zniknęła, ale postęp, na szczęście, nie zatrzymał się. Bo prócz kija ważna jest i marchewka.
Całkiem niedawno ukazała się arcyciekawa książka Richarda Conniffa „Korporacyjne zwierzę”, o innych rodzajach skutecznej motywacji do pracy – przemożnej ambicji, rywalizacji i hierarchii. Zacznę od przytoczenia kilku bardzo trafnych cytatów. „W światku fi nansów krąży opowieść, jak to prezes Deutsche Banku poszedł do nieba i stwierdziwszy, że raj jest w fatalnej kondycji fi nansowej, zaproponował restrukturyzację. Plan okazał się niewykonalny, ponieważ Bóg nie zgodził się przyjąć stanowiska wiceprezesa zarządu. (…)
Małpy poświęcają wielką uwagę kwestiom statusu i właśnie stąd wzięła się nasza obsesja na punkcie hierarchii. W Botswanie, gdzie miałem okazję włóczyć się ze stadem pawianów i w zasadzie mógłbym powiedzieć, że przeszedłem z nimi na ty, to właśnie było dla mnie największym odkryciem. Pawiany bez końca rozważały, kto zajął najlepsze miejsce na drzewie, a kto jako drugi dobrał się do orzechów palmowych. Doskonale wiedziały, jakie jest miejsce każdego osobnika w stadzie. Znały się jako jednostki, jako członkowie rodziny i jako uczestnicy sieci relacji społecznych, połączeni więzami przyjaźni lub politycznych sojuszy. Gdy ktoś zaatakował młodego samca, inne małpy nie tylko przyglądały się walce, ale również zerkały, czy brat biegnie mu z pomocą. Biolodzy uważają taką ››inteligencję społeczną‹‹ za charakterystyczną cechę społecznych naczelnych. Ludzie są społecznymi naczelnymi. (…)
Zagadnienie dominacji w świecie biznesu jest często ignorowane dlatego, że jest to stosunkowo nowy temat badań. Takie określenia jak ››porządek dziobania‹‹ i ››samiec alfa‹‹ nie mają nawet stu lat, a ››samica alfa‹‹ jest jeszcze młodsza. Na istnienie ››pragnienia dominacji‹‹ zwrócił uwagę w latach trzydziestych młody prymatolog Abraham Masłow, który badał szympansy i inne małpy żyjące w niewoli. Masłow stał się później bardzo cenionym psychologiem i jednym z najsławniejszych teoretyków zarządzania i wiele pisał o motywacji ludzkich działań. Jego ››hierarchia potrzeb‹‹ jako wyjaśnienie motywów, którymi kierują się ludzie w pracy, stała się konwencjonalną mądrością wszystkich menedżerów”.
Jak twierdzi autor, a brzmi to w tym kontekście bardzo przekonująco, potrzeba rywalizacji i ustalania hierarchii siedzi bardzo głęboko w naszych genach (tych odziedziczonych po praprzodkach), zmieniają się tylko formy… Jeśli przypomnimy sobie Parkinsona („podstawowym celem każdej władzy jest utrzymać się przy władzy”), przestajemy się dziwić, że oto kilku samców za każdą cenę chce być „samcami alfa”, a kilka samic pośpiesznie zdaje maturę i chce koniecznie zostać „samicami alfa” w naszym nowym, lepszym stadzie. A kolejność dziobania? Jak zawsze – od góry do dołu, najpierw tych bezpośrednio pod – bo są najgroźniejsi.
Kolejność dziobania wyraziście widać w Rosji. Bieriezowski uciekł (na razie się uchował), Chodorkowski w łagrze. Ale i tak w pierwszej 30 najbogatszych w Europie Środkowo-Wschodniej „Fortune 100 Wprost” jest 24 Rosjan, 4 Ukraińców, tylko 1 Serb i 1 Polak [20.].
Gdyby tak tych 24 Rosjan i 4 Ukraińców zechciało zainwestować tylko 1/4 swoich miliardów w Polsce (przecież i tak gdzieś muszą to zainwestować, dlaczego tylko w Anglii?), to z dnia na dzień wolumen zagranicznych inwestycji w Polsce mógłby się podwoić, a nasze dwa miliony bezrobotnych miałyby gdzie pracować. No cóż, na razie widocznie brak im motywacji.
Maj i czerwiec (pamiętam ze szkoły) to takie miesiące, które, choć sprzyjają rywalizacji, nie zawsze najsilniej motywują do pracy. Pomyślmy o czynniku ambicji i rywalizacji w odniesieniu do samych siebie i do naszych współpracowników. To potężna siła.
To dzięki niej Polacy wygrywają (2005) lub zajmują drugie miejsce po Rosjanach (2006) na Światowych Olimpiadach Informatycznych. A dobre narzędzia na miarę poważnych ambicji? Są, wystarczy odwrócić stronę. Zapraszam do lektury.
Adam Majczak
redaktor naczelny