Your MSI never sleeps

Lipiec. Asfalt lepi się do pięt, ciężarówki jak co roku żłobią nowe koleiny i tylko benzyna przekroczyła psychologiczną granicę 4 zł. I nic. Miliony samochodów mimo to mkną na Mazury, w Beskidy, nad Bałtyk, Adriatyk i Morze Śródziemne. Powtarzamy pod wieloma względami ewolucję Hiszpanii w UE (Hiszpanie też zaczynali od bezrobocia ponad 18%). No i przechodzimy powoli samoedukację. Dziś znacznie łatwiej zrozumieć, że nie ma żadnej „trzeciej drogi”, a wszyscy, którzy nawoływali w Polsce do oddzielania gospodarki od polityki, stanowili biblijne przypadki „szczęśliwi głupi i ubodzy, albowiem nie wiedzą, co czynią i co bełkoczą”. Widać wyraźnie, jak nasza gospodarka zmienia się właśnie w funkcji polityki, czyli w ścisłym powiązaniu z Unią i resztą świata.

Mylili się eurosceptycy, antyglobaliści i inni, którzy na naszych fobiach chcieli dopchać się do wysokich pensji z budżetu i wygodnych foteli politycznych. Polska się szybko zmienia. Na lepsze.

Przypomnijmy. Nie tak dawno jeszcze dodzwonienie się z Katowic do Warszawy było loterią, która mogła trwać godzinami, bez żadnej gwarancji na końcowe powodzenie. Zupełnie niedawno większość przedsiębiorstw wykorzystywała archaiczne techniki zupełnie niespójne z tym, co zaczynało się tuż za Murem Berlińskim, a eksport węgla decydował o możliwościach skromnego pozyskiwania nowoczesnych technik…

Ucząc się historii, czytamy o Wielkich Ludziach, których odkrycia i wynalazki zmieniały świat. To tylko część prawdy. Postęp cywilizacyjny dokonuje się bowiem przede wszystkim dzięki milionom drobnych kroczków, do których przyczyniamy się co dnia i tak dzień po dniu oddalamy się stopniowo od ciemnoty średniowiecza, arogancji fin de siecle’u, żelaznych kurtyn i dwudziestowiecznych wahań…

Bez wielkich fajerwerków dzień po dniu dokonuje się także ewolucja naszej świadomości. Coraz trudniej znaleźć w Polsce przedsiębiorstwo, które nie miałoby telefonu i faksu, i komputerów (choćby tylko na potrzeby księgowości), i łącza internetowego, i adresu poczty elektronicznej. Nikt już w Polsce nie pyta, „czy” warto się informatyzować. O coś takiego w Polsce już pytać nie wypada.

Nawet gdy pojedziemy sobie na urlop, ta ewolucja po cichu będzie postępować dalej. Zresztą, kto i po co miałby ją powstrzymywać? Czy ktoś naprawdę chciałby wracać do czasów bez samochodu, bez poczty elektronicznej, telefonu komórkowego i do zwyczajnej (o zgrozo) maszyny do pisania?

Natura ludzka jest taka, że do dobrego przyzwyczajamy się szybko i niezauważalnie, ale odwyknąć bardzo trudno. Że w Kongo i na Nowej Gwinei też dokonuje się postęp? Oczywiście! I całe szczęście.

W zasadzie słowa nie mogą zmienić rzeczywistości, ale mogą zmienić stosunek do niej i sposób jej postrzegania (jest pewien wyjątek, o którym za chwilę). Stając przed bardzo ważnymi dla dalszej historii Polski wyborami, wszyscy zastanawiamy się, czy można jakoś uniknąć zalewu głupoty, arogancji, pazerności i korupcji. W 25 rocznicę powstania Solidarności, która niewątpliwie zmieniła historię świata, trudno oprzeć się wrażeniu, że to odwaga i przekora Polaków przełamały bieg wydarzeń. Choć rzeczywiście jesteśmy przekorni i częściej działamy nie „za”, lecz „przeciw”, po raz pierwszy od 60 lat mamy prawdziwą szansę, by o pozycji polskich przedsiębiorstw decydowała przede wszystkim inwencja naszych menedżerów i inżynierów. Wszyscy liczący się światowi producenci oferują na polskim rynku dokładnie to samo, co w USA czy Japonii. Polska firma NIE MUSI teraz być ani o miesiąc opóźniona technicznie. Bariera kapitałowo-inwestycyjna? Takie ograniczniki mają wszyscy. Że równe prawa nie oznaczają równych szans? OK, ale nie ma innego sposobu, niż zacząć od równych praw…

A teraz o tym wyjątku. Słowa to wciąż najlepszy i najbardziej precyzyjny sposób przekazywania myśli. A wiedza (nabyta dzięki słowom, w tym pisanym) już może, i to bardzo, zmienić świat. Nie pamiętam, czyje hasło reklamowe parafrazuję, ale od momentu, gdy MSI jest w USA, w Polsce i w Chinach, mogę śmiało pisać „Your MSI never sleeps”. Z nami nie prześpicie ważnych przemian.

 

Adam Majczak

Redaktor naczelny

Autor: Adam Majczak, redaktor naczelny