Szanowni Czytelnicy

Z nieukrywaną dumą i satysfakcją witam na łamach miesięcznika MSI Polska. Od września będziemy zatem z Państwem co miesiąc. Wiemy bowiem, że w informatyce czas biegnie bardzo szybko.

Gdy w listopadzie ubiegłego roku pojawił się pierwszy numer MSI, być może ten i ów dziwił się trochę, że debiutujemy jednocześnie z MSI China. Czy teraz ktoś się jeszcze dziwi? Nie widzę, nie słyszę.

Według prognozy Goldman Sachs PKB Chin ok. 2015 r. wyraźnie przewyższy PKB Japonii, a ok. 2045 r. ma szansę zrównać się z PKB USA, który w międzyczasie niemal się potroi przy mikroskopijnym przyroście w strefie euro i w Japonii. Zgodnie z tą samą prognozą PKB Indii wyprzedzi PKB Japonii ok. 2035 r.

Według magazynu Forbes w 2004 r. w Chinach było 236 000 milionerów (w USD), w Rosji 84 000, a w Indiach 61 000. Tych oficjalnych i legalnych. Pewnie w szarej strefie jest ich jeszcze sporo.

W samym Bangalore w Indiach zatrudnionych jest ponad 150 tysięcy inżynierów elektroników i programistów (angielskojęzycznych!).

Roczne zagraniczne inwestycje w Chinach wyniosły w 2004 r. 54 mld USD. A tempo wzrostu tych inwestycji i PKB Chin utrzymuje się na poziomie bliskim 10%.

Wzrost ceny ropy z 20 (przed tym „szaleństwem”) do 68 USD obecnie oznacza wzrost wpływów Rosji z eksportu ropy i gazu aż o ok. 150 mld USD. To „premia” po ponad 1000 USD na każdego Rosjanina tylko za to, że świat spanikował i ceny skoczyły. A przecież to nie koniec podwyżek.

Dlaczego piszę o tym we wstępniaku do MSI? Bo to bardzo ważne dla nowego sposobu myślenia o naszym przemyśle i naszej gospodarce. Zmienia się oto drastycznie światowa mapa biedy i bogactwa. Arabscy i rosyjscy multimilionerzy powinni śnić się po nocach naszym menedżerom jako najlepsi i najbardziej pożądani klienci. Tylko nie pozwólmy, żeby politycy przeszkadzali nam robić prawdziwe, poważne interesy.

Z drugiej strony Oriana Fallaci w książce „Siła rozumu” pisze, jak stara Europa stopniowo staje się Eurarabią, i wieszczy, że brzuchy muzułmanek, produkujących nowych wyznawców Proroka z prędkością karabinów maszynowych (określenie  Marcina Wolskiego), za dwa, trzy pokolenia skuteczniej niż armaty rozwalą starą, leniwą Europę, której już nawet nie chce się rodzić i wychowywać dzieci… Wizja iście kasandryczna… Ale coś w tym jest, bo sam widziałem przy wejściu do katedry Notre Dame w Paryżu dwóch strażników z automatami. Paniczny strach w „zaarabionej” Francji ma jakieś uzasadnienie…

Dlaczego to ważne? Po prostu warto pomyśleć, jak polskie przedsiębiorstwa mogłyby uczestniczyć w nowym światowym podziale pracy. Opisywane przez nas systemy IT też warto oceniać według kryterium: czy taki system umożliwi przymiarkę do dużego eksportu? oraz czy ułatwi efektywną współpracę z kontrahentami zagranicznymi? Dziś te kryteria stają się najistotniejsze.

Żeby dużo zarabiać i tworzyć stanowiska pracy, trzeba znaleźć swoje miejsce na globalnym rynku  i odpowiednich klientów. Widać wyraźnie, że realne perspektywy rozwoju istnieją tylko w dużej skali. Ten, kto trafi na rynki Rosji, Chin, Indii i krajów arabskich, ma szanse. Dobrym klientem wciąż jest ten, kto ma prawdziwe pieniądze.

Jacob Kaul, wiceprezes firmy Amdocs, niedawno oceniał opóźnienie systemów informatycznych w rosyjskiej telekomunikacji stacjonarnej na 22 lata. Cytuję bez sprawdzania. Nawet jeśli pomylił się o kilka lat, wiele zostało tam do zrobienia. W Chinach też. MSI już tam jest, a siostrzany Control Engineering jest już w Rosji. Spotkajmy się w listopadzie na targach PROTECH’05. Będzie o czym pogadać.

Adam Majczak

Redaktor naczelny

Autor: Adam Majczak, redaktor naczelny