Internetowa alternatywa dla Microsoftu

Dziś wiele osób o wiele częściej korzysta z Wikipedii niż z tradycyjnej książkowej encyklopedii lub jej wersji na CD. Czy na podobnych zasadach może funkcjonować edytor tekstu lub arkusz kalkulacyjny?

Wykorzystując komputer do pisania tekstów czy robienia zestawień finansowych, wcale nie jesteśmy skazani na pakiet Office Microsoftu. Coraz więcej internetowych firm próbuje uświadomić tę prawdę nie tylko użytkownikom domowych komputerów, ale i firmom, rzucając wyzwanie sofware’owemu gigantowi.

Niedawno szefowie Google (najpopularniejszej internetowej wyszukiwarki) w serwisie Google Apps for Your Domain udostępnili internautom zestaw darmowych aplikacji do obsługi poczty elektronicznej, kalendarz, komunikator oraz narzędzia do budowy stron WWW. Do końca tego roku pakiet ma zostać uzupełniony o edytor tekstu Writely oraz arkusz kalkulacyjny Spreadsheets. W efekcie dokumenty zapisane w formatach MS Excel i Word b ędą się otwierały w aplikacjach Google. W podstawowej wersji usługi korzystanie z tych aplikacji będzie bezpłatne, ale Google przygotowuje też płatną wersję Premium, która ma zawierać więcej funkcji, a korzystać z niej będą mogły nawet duże koroporacje.

Oferta Google to niejedyna alternatywa dla Microsoft Offi ce. Firma ThinkFree z Doliny Krzemowej kilka miesięcy temu udostępniła w Internecie aplikację, która spełnia funkcje pakietu Microsoftu i za pomocą hasła „bądź wolny w swym myśleniu” zachęca do korzystania z jej produktu. Kilka tysięcy użytkowników dało się już przekonać. Kolejni konkurenci Microsoftu, oferujący indywidualnym użytkownikom darmowe produkty, wyrastają jak grzyby po deszczu. Ktoś ma dość Worda? Może skorzystać z takich programów jak: Zoho Writer, Writeboard czy Rallypoint. Ktoś chciałby się przekonać, jakie możliwości oferują konkurencyjne dla Excela arkusze kalkulacyjne? Powinien sprawdzić JotSpot Tracker, Numsum czy iRows. Zastanawiacie się, czy istnieją programy do przygotowywania prezentacji prostsze niż PowerPoint? Skorzystajcie z S5 czy Zoho Show.

Konkurenci Microsoftu liczą, że uwiodą użytkowników prostotą obsługi swych programów. Do korzystania z nich nie jest bowiem konieczna instalacja programu na domowym PC. Wystarczy dostęp do Internetu i przeglądarka WWW. Ogromną inspiracją dla nich był sukces Wikipedii, internetowej encyklopedii tworzonej przez internautów (mogą nie tylko czytać objaśnienia, ale i tworzyć oraz rozbudowywać poszczególne hasła). Dziś wiele osób o wiele częściej korzysta z Wikipedii niż z tradycyjnej książkowej encyklopedii lub jej wersji na CD. Jest to bowiem o wiele wygodniejsze i szybsze. Dlaczego na podobnych zasadach nie może więc funkcjonować edytor tekstu czy arkusz kalkulacyjny? – przekonują konkurenci Microsoftu. Zdaniem analityków rynku idea „oprogramownia na żądanie” będzie się szybko rozpowszechniać. Z badania firmy Jupiter Research wynika, że 6% amerykańskich firm zatrudniających więcej niż 100 pracowników jest gotowych do wykorzystywania programów bazujących na Internecie. Liczba ta nie oszołamia, ale może to być kamyk, który uruchomi lawinę.

Microsoft nie lekceważy niebezpieczeństwa, które nadciąga z Internetu. Microsoft Office należy do produktów, które zapewniają firmie największe wpływy. W 2005 r. przyniósł 11 mld USD, czyli około 30% przychodów całej firmy. Dlatego Steve Ballmer, prezes Microsoftu, zapowiedział, że firma wchodzi w nową erę i stopniowo będzie przesuwać priorytety z rynku komputerów do Internetu, globalna sieć stanie się głównym kanałem, przez który produkty będą trafiać do klientów.

Dziś trudno sobie wyobrazić, że można korzystać z komputera bez Worda czy Excela, ale przecież jeszcze na początku lat 90. bardziej znane były WordPerfect czy Lotus 1-2-3. Polityka Microsoftu, który zaczął oferować swe produkty jako uzupełnienie systemu operacyjnego, skutecznie wykończyła konkurencję. Żaden monopol nie trwa jednak wiecznie.

Marek Jaślan

Konkurenci Microsoft Office