Prawne łamigłówki mogą opóźnić start mobilnej telewizji w Polsce

Rozwój techniki często zaskakuje urzędników i decydentów. Szczególnie w Polsce. Prawda ta uwidocznia się po raz kolejny przy pracach związanych z uruchamianiem telewizji mobilnej w naszym kraju. Od lutego cztery sieci komórkowe (Era, Plus, Orange i Play) wspólnie prowadzą w Warszawie testy cyfrowej emisji programów telewizyjnych w technologii DVB-H. Emisja realizowana jest z nadajnika Pałacu Kultury i Nauki, obejmuje 12 programów telewizyjnych (m.in. TVP, TVN, TV Puls, Polsat). Sygnał można odbierać w promieniu 30 km od centrum Warszawy.


 Maleją szanse, że jeszcze w tym roku będziemy mogli w Polsce oglądać telewizję za pomocą telefonu komórkowego


Technologia sprawdza się na tyle dobrze, że według Anny Streżyńskiej, szefowej Urzędu Komunikacji Elektronicznej, już dziś sieci komórkowe mogłyby oferować 12 programów telewizyjnych w bardzo dobrej jakości. W związku z tym zapowiedziała ona, że w kwietniu zamierza ogłosić przetarg na częstotliwości potrzebne do uruchomienia mobilnej telewizji. Jego rozstrzygnięcie mogłoby nastąpić już na przełomie czerwca i lipca. To miałoby umożliwić start usługi jeszcze w tym roku.

Według operatorów komórkowych i przedstawicieli spółki TP Emitel, operatora naziemnej sieci telewizyjno- -radiowej, który udostępnia swą infrastrukturę do testów, od strony technicznej jest to jak najbardziej możliwe. Firmy komórkowe liczą, że w przyszłości telewizja mobilna może stać się dla nich istotnym źródłem przychodów i zawarły porozumienie, że będą wspólnie inwestować w infrastrukturę potrzebną do świadczenia usługi mobilnej telewizji, aby obniżyć koszty. Konkurować zaś będą w przyszłości cenami i ofertą programową.

Maciej Witucki, prezes TP SA, szacuje, że aby objąć tą usługą 60% populacji kraju, czterech operatorów będzie musiało zainwestować 100-200 mln euro. Wtedy telewizja w komórce będzie dostępna w dużych miastach oraz wzdłuż największych szlaków komunikacyjnych. Według Klausa Hartmanna, prezesa PTC, już w 2009 r. z usługi telewizji mobilnej mogłoby korzystać w Polsce 100 tys. abonentów. Operatorzy komórkowi są przekonani, że jest to usługa, na którą czeka wielu klientów w Polsce.

Firmy komórkowe może jednak czekać zimny prysznic ze strony urzędników i decydentów, którzy nie widzą potrzeby spieszenia się z komercyjnym wdrażaniem tej usługi w Polsce. Podczas zorganizowanego w Warszawie w połowie marca seminarium dyskusyjnego „Telewizja mobilna” Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji stwierdził bowiem, że testy mobilnej telewizji odbywają się w próżni prawnej, bo polskie prawo nie przewiduje takiej usługi. Podkreślił przy tym, że cyfrowa telewizja mobilna nie może być uprzywilejowana kosztem telewizji standardowej. Według niego priorytetem powinno być wdrożenie cyfrowej telewizji naziemnej. Tymczasem UKE i operatorzy komórkowi chcieliby uruchomić DVB-H znacznie szybciej, niż pojawi się DVB-T.

Sprawę dodatkowo komplikuje prawny spór, czy mobilna telewizja jest usługą telekomunikacyjną, czy rozpowszechnianiem w rozumieniu ustawy o radiofonii i telewizji. Zdaniem UKE i operatorów komórkowych powinna to być usługa telekomunikacyjna. Z kolei nadawcy i KRRiT twierdzą, że to rozpowszechnianie.

Wygląda więc na to, że szanse na wdrożenie w tym roku komercyjnych usług telewizji komórkowej w Polsce maleją. Trudno bowiem liczyć, że urzędnicy w KRRiT szybko potrafią rozwiązać prawne łamigłówki. Od telewizji mobilnej nie ma jednak odwrotu. Na jej rozwoju zależy m.in. Komisji Europejskiej, która niedawno ogłosiła, że będzie oficjalnie wspierać DVB-H jako wspólny europejski standard telewizji komórkowej. Organizowane w Polsce i na Ukrainie mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 r. z pewnością będziemy mogli śledzić także na ekranach komórek.

Szkoda jednak, że urzędnikom z KRRiT nie zależy, aby Polska należała do pionierów wdrażania tej technologii w Europie, o czym mówili szefowie firm komórkowych, ogłaszając start wspólnych testów.