Mniej niż połowa małych i średnich firm potrafi skutecznie planować działania

Głównym powodem jest ograniczony budżet, które hamuje inwestycję w narzędzia analityczne. Decyzję dodatkowo paraliżuje strach. Tylko 31 proc. projektów BI opartych o tradycyjne technologie, jak wynika z badań IDC, kończy się pełnym sukcesem i to po upływie przeciętnie 18 miesięcy. Ale ten stan się zmienia. Nowa generacja narzędzi analitycznych – po odrzuceniu technologii OLAP – na wdrożenie potrzebuje zaledwie kilku tygodni i proporcjonalnie niższych nakładów. I w samą porę. Prowadzenie biznesu stało się wyjątkowo trudne.

Czy i z którymi kontrahentami podpisywać umowy długoterminowe? Jaką marżę nakładać na oferowane usługi lub produkty? Czy i o ile zredukować wynagrodzenia i premie? Każda firma ma swoją listę pytań. Ale jeśli nie potrafi na bieżąco i dokładnie analizować tego, co dzieje się w jej otoczeniu, odpowiedzi będą błędne, a przyszłość niepewna. To cena, którą płacą głównie małe i średnie przedsiębiorstwa. Duzi mają większy komfort, do analiz i controllingu wykorzystują rozwiązania Business Intelligence.

 – By uświadomić sobie korzyści, jakie dają tego typu rozwiązania, wystarczy wyobrazić sobie pracę w Internecie bez przeglądarki. Poruszanie się w wirtualnej rzeczywistości byłoby  żmudne i chaotyczne. Bo jeśli nawet wiedzielibyśmy o ukrytych „gdzieś” informacjach, nie potrafilibyśmy do nich dotrzeć. – wyjaśnia Marek Grzebyk, Dyrektor Departamentu Business Intelligence z firmy Hogart.

Podobne korzyści dają rozwiązania Business Intelligence, które ułatwiają odnajdywanie ukrytych w gąszczu danych zależności i nowych informacji, zamieniając je na wiedzę o własnej kondycji i otoczeniu biznesowym. Realne korzyści w postaci oszczędności i zwiększenia przychodów firmy biorą się z możliwości podejmowania szybkich i przede wszystkim trafnych decyzji zarządczych opartych na obiektywnych faktach, a nie wyłącznie na przeczuciach lub chęci podążania za większością.

Taka wiedza musi dawać komfort i przewagę. Do niedawna międzynarodowy biznes był gotowy słono za nią płacić, choć wcale nie miał gwarancji, iż wdrożenie Business Intelligence przyniesie szybkie rezultaty. Kiedy w październiku 2006 r. opublikowano raport DM Review i IDC Business Intelligence Survey, okazało się, że zaledwie 31 proc. projektów kończyło się pełnym sukcesem.

Wówczas na rynku niepodzielnie triumfowały narzędzia analityczne, oparte na kostkach OLAP – wielowymiarowych bazach, umożliwiających oglądanie i analizowanie danych z różnych perspektyw. Technologia OLAP, czyli On-line Analytical Proccesing przez wiele lat wydawała się jedyna, słuszna, choć jej zaprojektowanie jest jednym z najbardziej pracochłonnych  etapów wdrożenia.

Zawczasu bowiem, już w początkowej fazie implementacji, należy przewidzieć wszystkie możliwe pytania, jakie w przyszłości będą chcieli zadać użytkownicy rozwiązania. Zadanie trudne. Zwłaszcza dziś, gdy wiele przedsiębiorstw reorganizuje się, zmienia profil i plany. Może się więc okazać, że po zakończeniu wdrożone rozwiązanie Business Intelligence, pracujące w technologii OLAP, nie będzie odpowiadać nowej strategii.

Wówczas projekt kończy się fiaskiem (i wydrenowanym budżetem) lub w optymistycznym scenariuszu wydłuża się o kolejne miesiące. Skalę problemu bardzo dobrze odzwierciedlają badania IDC. Kilka lat temu średni czas wdrożenia Business Intelligence wynosił półtora roku (25 proc. firm potrzebowało na to 6-11 miesięcy, 23 proc. 12-17 miesięcy, a 27 proc. 18-48 miesięcy, ale byli też respondenci, którzy przyznawali się do projektów ciągnących się jeszcze dłużej). Głównym powodem były liczne ograniczenia tradycyjnej technologii  kostek OLAP.

Ten stan jednak będzie się zmieniać. Do 2012 r., jak prognozuje Gartner Group,  rynek rozwiązań Business Intelligence wzrośnie o 28 proc. W tym czasie  popyt będą generować głównie narzędzia analityczne nowej generacji, wdrażane w kilka tygodni, pracujące bez kostek OLAP, wykonujące kalkulacje we własnej pamięci operacyjnej (BI in-memory).

Taką deklarację składają nie tylko największe firmy (70 proc. z listy Global 1000 wdroży BI in-memory przed 2012 r.), ale też sektor MSP. Z prostej przyczyny. Obecny kryzys i konieczność uzyskania oszczędności wymusiły na wszystkich inne podejście do Business Intelligence.

Nikt nie chce czekać rok, lub nawet pół roku na zakończenie wdrożenia i opłacać w tym czasie konsultantów bez stuprocentowej pewności, iż projekt szybko (o ile w ogóle) się zwróci. Rynek postawił twarde warunki, wywołując w architekturze Business Intelligence kopernikański przewrót.

Najnowsze narzędzia analityczne stawiają znacznie niższe wymagania sprzętowe, nie potrzebują kostek OLAP, bezpośrednio integrują się z zewnętrznymi systemami (np. ERP, CRM), dzięki czemu czas realizacji wdrożenia liczony jest nie w miesiącach, lecz tygodniach. Dane po załadowaniu i silnym skompresowaniu są poddawane analizom w pamięci operacyjnej.

Kalkulacje, nawet te najbardziej skomplikowane, wykonywane są z ogromną prędkością – czasy oczekiwania na odpowiedzi systemu są rekordowo niskie (nierzadko mierzone w ułamkach sekund) nawet przy olbrzymich wolumenach danych sięgających miliardów rekordów. Równie szybko użytkownicy przyswajają sobie pracę w nowym środowisku.

W porównaniu z ofertą sprzed 10 lat to rewolucyjna zmiana. Jedynym ograniczeniem zastosowania Business Intelligence jest ludzka wyobraźnia, choć zdaje się, że i ona przestaje być barierą.

Chirurg Daniel Stålhammar ze szwedzkiego szpitala Sahlgrenska (jednego z największych w Europie Pn.) wdrożył na własny użytek system QlikView klasy Business Intelligence. System został tak zaprojektowany, by analizować kartę pacjentów pod kątem niebezpieczeństw, jakie mogą wyniknąć w następstwie operacji chirurgicznej czaszki.

Ryzyko było duże. Jeszcze w czasie wdrożenia 10 na 100 pacjentów cierpiało na infekcje pooperacyjne. Trzy miesiące później Stålhammar wyeliminował wszystkie tego typu przypadki praktycznie do zera, a szpital mógł zaoszczędzić w ciągu roku 750 tys. euro. Wcześniej pieniądze te były przeznaczane na leczenie powikłań.  

Warto o tym pamiętać. Business Intelligence nowej generacji potrafi wskazać wyjście z chirurgiczną precyzją.