Wyjątkowo chłodny maj za nami (a nie udowodniłem w MSI, że nie ma żadnego ocieplenia klimatu?). A wiosna to pora siewu i inwestowania w nowych ludzi, nowe przedsięwzięcia, nowe pomysły. Minęły dwa lata od naszego wstąpienia do unii. Niby nikt rozsądny nie ma wątpliwości, ale premie (w postaci awansu i większych środków do dyspozycji) i w rolnictwie, i w sferze budżetowej, jak na ironię, otrzymują ci, którzy byli przeciw. W Polsce często wiele dzieje się na odwrót, wbrew zdrowemu rozsądkowi i logice. Światowa koniunktura już trzeci rok się rozpędza, ale jakby jeszcze z wahaniem (jak sinusoida – za ok. 9 lat następne dno recesji).
Niby niewiele się zmieniło. Inwestycje wciąż płyną z bogatej Północy i Zachodu na biedniejsze Południe i Wschód, a zyski i bezrobotni odwrotnie – ze Wschodu na Zachód. Strumień nie zmienił ulubionych kierunków. Przez dwa lata narastania koniunktury 2004–2005 do Chin napłynęło 120 mld USD bezpośrednich inwestycji zagranicznych, do Brazylii 34 mld, do Rosji 23 mld (z roku na rok wzrost o 33,6%). No, są jeszcze Indie z 15 mld USD, z dynamiką rok do roku +15%.
A jednak coś się zmienia. Kapitalizacja Gazpromu na giełdzie przekroczyła 300 mld USD, co plasuje ją na 3. miejscu w świecie – a wartość tej jednej rosyjskiej firmy jest porównywalna z PKB Polski. Po raz pierwszy PKB nowego państwa UE (Czech) przewyższył PKB starego państwa UE (Portugalii). Szacuje się, że za 2–3 lata Czesi wyprzedzą kolejny biedniejszy kraj starej Unii – Grecję.
Odszedł kolejny wielki Polak – Kazimierz Górski. Zapamiętałem słowa wypowiedziane kiedyś o Orłach Górskiego przez redaktora Tomaszewskiego: „Nikt wtedy nie myślał o pieniądzach, liczyło się tylko to, żeby po prostu dobrze grać w piłkę”. Właśnie. I tu nasuwa mi się jeszcze jedno spostrzeżenie. Kolosalne zadłużenie USA wobec Japonii, państw arabskich i wewnętrzne – wobec własnych grup kapitałowych – w tym cyklu koniunkturalnym wymusza na wielu globalnych korporacjach „myślenie i postępowanie rabunkowe” (jak najszybciej wycisnąć jak największy zysk dla akcjonariuszy). Dobrą drużynę buduje się kilka lat, podobnie huty, koleje, kopalnie. A taka presja i nastawienie na szybkie „wyciskanie zysku” sprzyja raczej szybkim transferom zdolniejszych piłkarzy (za przysłowiowe srebrniki) i szybkiej prywatyzacji niż dłuższym, przemyślanym programom inwestycyjnym…
Całkiem niedawno tę „niecierpliwość” widzieliśmy i na polskiej giełdzie. Giełda sztucznie i zbyt gwałtownie „napompowana” naszymi miliardami z funduszy inwestycyjnych, naszych ubezpieczeń i naszych funduszy emerytalnych – nagle załamała się, gdy zachodnie fundusze spekulacyjne osiągnąwszy w ciągu roku z grubsza dwukrotną „przebitkę”, zaczęły gwałtownie wyciągać i konsumować miliardowe zyski. Wielu polskich inwestorów zapomniało, że giełda służy do legalnego „przepompowywania” pieniędzy i to jest jej główne przeznaczenie. Dzięki niej zastrzyk tanich, szybkich pieniędzy mogą uzyskać inwestorzy, w tym także zewnętrzny kapitał spekulacyjny (po to tu przychodzi). Ale przecież z próżnego i Salomon nie naleje. Skoro firmy emitujące akcje łatwo uzyskują kapitał, a fundusze spekulacyjne transferują miliardowe zyski, to przecież – cudów nie ma – ktoś musi za to zapłacić. Kto? To oczywiste. Miliony bezpośrednich lub pośrednich inwestorów, którzy nie mogą dostatecznie szybko wycofać swoich pieniędzy lub nawet nie wiedzą, że oto „ich emerytura” stała się zyskiem jakiegoś zewnętrznego lub polskiego kapitału spekulacyjnego. Że chroni nas budżet naszego państwa, które w razie czego dopłaci? Ano, zobaczymy (a w wolnych chwilach zastanówmy się, komu i z czego dopłaci)…
Na razie giełda z pewnością na wiele miesięcy przejdzie do średniookresowego trendu horyzontalnego ze znacznymi wahaniami, aż prawie wszystkie „wpompowane” tam nasze miliardy przepłyną we właściwe ręce. A do ponownej zmiany trendu na wzrostowy musi tak przepłynąć, według ostrożnych szacunków, ok. 30–50 miliardów naszych
złotych. To wynika z definicji. I te dwa istotne czynniki – gwarantowany wzrost koniunktury do końca kadencji bieżącego rządu i wiele miesięcy trendu horyzontalnego na polskiej giełdzie – warto wziąć pod uwagę, planując tej wiosny swoje przedsięwzięcia.
Podkreślmy jeszcze dwie istotne zmiany. Podczas gdy Ameryka Południowa staje się stopniowo mniej zależna od USA i ma tendencje antyoligarchiczne i prosocjalne (włącznie z precedensową nacjonalizacją złóż ropy naftowej w Wenezueli), nasza część Europy przeciwnie – buduje sobie coraz potężniejszą oligarchię, nie tylko finansową, i uzależnia się coraz mocniej. A może to jakieś nieodkryte prawo „zachowania sumy demokracji na świecie”, czy coś w tym rodzaju? Że jak gdzieś jest więcej, to w innym miejscu musi ubywać?
W każdym razie współczesny świat nie dzieli się na antagonistycznych kapitalistów i komunistów (te chińskie 120 mld USD najlepiej o tym świadczy), tylko, jak mawiał Pawlak, na mądrych i głupich.
Planując, uważnie rozważmy szanse, możliwości, dostępne zasoby i narzędzia. Mamy sporo do wyboru i zyskania, ale i do stracenia niemało.
MSI, jak co miesiąc, może być sensownym doradcą.
Adam Majczak
redaktor naczelny