Polski rynek oprogramowania dla biznesu jest mały, ale ciekawy. Według szacunków firmy analitycznej IDC jego wartość w zeszłym roku wyniosła zaledwie 175,4 mln USD i, jak podkreślają analitycy tej firmy, jedna wygrana w przetargu na duży kontrakt w sposób istotny zmienia układ sił na nim.
Przy okazji ogłaszania przez IDC raportu na temat rynku ERP w 2006 r. w Polsce swój triumf ogłosił niemiecki SAP. Rzeczywiście w ubiegłym roku fi rma ta zwiększyła udział rynkowy o ponad 2 punkty procentowe, do 36,9%. W tym czasie udziały jej głównego rywala Oracle spadły do 8,3%. Grzegorz Rogaliński, szef firmy SAP w Polsce, przyznał jednak, że nie w pełni udało mu się zrealizować plany, bo gdy przychodził do SAP w 2004 r. zapowiadał, że do końca 2006 r. jego firma opanuje 40% polskiego rynku (zabrakło 3,1%).
Podkreślał przy tym, że nie było w zeszłym roku żadnego poważnego przetargu, w którym Oracle wygrałby z SAP. Przytaczał przykłady, gdzie udało się ubiec rywala. Według niego jednym z najbardziej spektakularnych zwycięstw SAP w zeszłorocznej rywalizacji z amerykańską firmą było przekonanie zarządu Giełdy Papierów Wartościowych, aby po pięciu latach doświadczeń z wdrażaniem systemu Oracle instytucja ta przeszła na system SAP.
Polscy producenci aplikacji biznesowych nie zamierzają oddawać pola światowym gigantom
Z kolei Andrzej Dopierała, szef polskiego Oracle przyznaje, że ubiegły rok był dla jego firmy wyjątkowo słaby. Tłumaczy to totalną przebudową, jaka miała miejsce w firmie. W efekcie Oracle wiele kontraktów oddał rywalowi praktycznie walkowerem. W polskim oddziale amerykańskiej firmy zapowiadają jednak, że w tym roku SAP-owi nie pójdzie tak łatwo. Świadczą o tym wyniki tegorocznych przetargów, w których Oracle miał zdominować SAP-a, np. w przypadku firmy energetycznej Vattenfall, Empiku, TZMO,
Polkomtela czy Ruchu. W polskim oddziale Oracle twierdzą, że sprzedaż w pierwszym półroczu mogła być nawet o 20% wyższa niż w tym samym okresie 2006 r.
Tymczasem pola SAP-owi i Oracle nie zamierzają oddawać polskie firmy na czele z Comarchem, który nie ukrywa, że jego celem w 2007 r. jest zdobycie pozycji numer dwa na rynku aplikacji biznesowych.
Broni nie zamierzają też składać mniejsi gracze. Polscy dostawcy systemów do zarządzania przedsiębiorstwami udowadniają zresztą, że nie są skazani na pożarcie w konfrontacji ze światowymi graczami, takimi jak SAP i Oracle. Wielu inwestuje w rozwój swych produktów, oferuje nowe wersje, specjalizuje się w pewnego typu rozwiązaniach, np. w systemach do zarządzania zasobami ludzkimi. Dzięki temu udział ich rozwiązań w rynku ERP wcale nie spada, a w ostatnim roku nawet wzrósł.
Ze względu na lokalny charakter polskim firmom raczej nie grozi przejęcie przez światowych graczy. Bardziej prawdopodobna jest natomiast konsolidacja, tak jak to zrobiło Asseco, łącząc pod szyldem Asseco Business Solutions cztery podmioty: Incenti, Safo, Softlab i Wa-Pro, i w ten sposób tworząc firmę, która może odegrać znaczną rolę na polskim rynku. Kapitału zamierza szukać na giełdzie, z której chce pozyskać około 70 mln zł. Podobnie katowicka BPSC chciałaby uzyskać z emisji publicznej około 20 mln zł i pieniądze te przeznaczyć głównie na przejęcia.
Rozwój polskiego rynku ERP na pewno w przyszłości jeszcze nas zaskoczy. Można się zastanawiać, na ile SAP-owi zaszkodzą oskarżenia, jakie kilka miesięcy temu Oracle skierował do sądu o kradzież rozwiązań programistycznych oprogramowania do biznesu. SAP musiał niedawno przyznać, że jeden z jego działów kopiował dokumenty należące do konkurenta.
Czy w obliczu ostatniego załamania na rynkach giełdowych polscy inwestorzy będą tak chętnie kupować akcje spółek wchodzących na giełdę? Czy Asseco Business Solutions i BPSC zdobędą środki na akwizycje? Jakie efekty przyniesie restrukturyzacja w polskim Oracle? Od odpowiedzi na te pytania w dużej mierze zależeć będzie układ sił na polskim rynku ERP na koniec 2007 r.